Bezpieczeństwo dziecka w sieci.

Bezpieczeństwo w grach sieciowych.

   Bezpieczeństwo dziecka w sieci.

   Temat dzisiejszego wpisu pojawił się sam w ramach sprawdzonego przysłowia, że najciemniej pod latarnią. Jakiś czas temu producent nowego keyloggera o naprawdę sporych możliwościach udostępnił sprzęt do testów dla pandetektyw.pl . Zanim sprzęt trafi „do pracy” staram się go przetestować wszechstronnie na sobie. Jeden z systemów monitoringu testuję na własnym komputerze, więc nowy sprzęt zainstalowałem na komputerze dziecka. Dziecko w wieku szkolnym. Korzysta już samo z komputera i w ramach rozsądnego dostępu do rozrywki i limitu czasowego ma umiarkowany dostęp do sieci i gier. Oczywiście na komputerze zainstalowane jest oprogramowanie sprawdzające, czy dana witryna lub program jest odpowiedni dla dziecka w tym wieku. Przeglądam też nowe gry i historię. Po akceptacji dziecko może korzystać z treści w miarę samodzielnie. Dziecko jest „przeszkolone” pod kątem ewentualnie podejrzanych zaczepek lub zachowań. Jednym słowem wszystko „pod kontrolą”.

   I teraz uwaga. Testuję wspomniany sprzęt i przeglądam sporą ilość danych jaką dostarcza. Ustawiony jest na max. Nagle na jednym z filmów przedstawiających nagranie z pulpitu widzę zapis czatu online. W czacie uczestniczy moje dziecko,  dziecko zaprzyjaźnione z klasy (również grające w grę) i ktoś trzeci o fajnym nicku. Gra odpowiednia dla dzieci w tym wieku. Dla nich dość atrakcyjna. Producent gry uruchomił możliwość chatu online dla uczestników.  Pisać do siebie mogą tylko zaproszeni i zaakceptowani znajomi z gry, ale również osoby posiadające status typu VIP (płatny). Zapis ruchów na klawiaturze mogłem wychwycić na podstawie innego keyloggera, ale nie mógłbym używając standardowego sprzętu zobaczyć co pisze ktoś trzeci. Chat jak się okazało miał domyślnie wyłączony zapis historii. Tak więc nawet w miarę czujny rodzic może łatwo przeoczyć tok i treść rozmowy. Zobaczyłem jak osoba, która się dołączyła do rozmowy dzieci, zaczyna zadawać dziwne pytania. Pyta o płeć, wiek, szkołę i miasto. Padło też pytanie o numer telefonu. Dzieci na szczęście zlekceważyły to i z jakiejś przyczyny zakończyły grę. Mógł to być przypadek lub szczęśliwy zbieg okoliczności.  Później w trakcie rozmowy z dzieckiem okazało się, że było pewne iż to znajomy zaprzyjaźnionego dziecka. Tamto dziecko myślało, że z kolei to znajomy mojego dziecka. Oczywiście producent gry został powiadomiony o potencjalnym zagrożeniu. Tak więc nawet u sprawdzonych dostawców bezpieczeństwo dziecka w grach sieciowych nie jest oczywiste.

   Konkludując. Nawet w miarę świadome dziecko może znaleźć się w kręgu zagrożenia.  Warto więc korzystać z oprogramowania lub sprzętu pozwalającego na zebranie naprawdę wszelkich danych. Jeśli macie jakiekolwiek pytania w tym zakresie to chętnie (oczywiście bezpłatnie) udzielę dokładnych informacji, bo chyba mało co tak wkurza jak próba wykorzystania dziecka. Piszcie więc  lub dzwońcie bez skrępowania. Nawet osobie mającej jako takie doświadczenie w tym zakresie nie jest łatwo dobrać odpowiednie urządzenie lub program. Niestety sieć to nie tylko ogromne możliwości, ale też zagrożenia. Uwaga rodzica dzieci w wieku wczesnoszkolnym i szkolnym musi być cały czas wyostrzona. Każdy wiek łączy się z innymi zagrożeniami i ważne by bandyta nie znalazł się krok przed nami.

   Jakiś czas temu wspólnie z ludźmi z fundacji Pokrewna Kropla zajmującej się edukacją w zakresie krwiodawstwa rozmawialiśmy o kwestiach bezpieczeństwa małolatów ze szczególnym uwzględnieniem tematu bezpieczeństwo dziecka w sieci i pomysłach na program edukacyjny. Powstały nawet pomysły wdrożenia odpowiedniego programu szkoleniowego dla dzieci i rodziców i były głosy osób twierdzących, że takich informacji jest dość. Jak widać nie. I chyba czas wrócić do pomysłu.